W jednym z pierwszych rozdziałów książki Y.N. Harari „Sapiens. Od zwierząt do bogów” przeczytałam:
Niezależnie od tego, czy homo sapiens ponoszą winę, czy nie, pozostaje faktem, że skoro tylko przybywali w jakiejś miejsce, wymierała ludność tubylcza.
Zatrzymało mnie to zdanie. Akurat jechaliśmy z Warmii do Warszawy, odłożyłam książkę na kolana i długo patrzyłam na horyzont. Wiesz, że jeszcze kilkanaście tysięcy lat temu ziemię zamieszkiwało kilka gatunków człowieka jednocześnie? Nigdy wcześniej o tym nie myślałam, a teraz, w kontekście zmian klimatycznych, te zdanie wydało mi się uderzające. Czy w czasach globalizacji jesteśmy ostatnią ludnością tubylczą? Galopujące zmiany klimatyczne, które sobie zafundowaliśmy, wydają się bardzo prawdopodobnym rozwiązaniem zagadki dotyczącej końca naszej cywilizacji. Jak wynika z raportu przygotowanego na zlecenie ONZ, szóste wymieranie gatunków trwa. Tak mówi o tym dr Kate Brauman z Uniwersytetu Minnesoty, jedna z autorek obszernego 1800-stronicowego dokumentu (za Newsweek).
Udokumentowaliśmy naprawdę bezprecedensowe zanikanie bioróżnorodności natury. Jeśli chodzi o szybkość zanikania i skalę zagrożenia, jest to coś zupełnie innego niż wszystko, co do tej pory widzieliśmy w historii ludzkości.
Przyjazną czytelnikowi wersję raportu znajdziesz tutaj.
Ze słabego gatunku, który przez większość swojej historii walczył o przetrwanie i zajmował środkowe miejsce w łańcuchu pokarmowym, wspięliśmy się aż na sam jego szczyt. Stało się tak prawdopodobnie przez przypadkowe (!), a może boskie, mutacje genetyczne, które na tyle zmieniły nasz mózg, że w zaskakującym, jak na wiek świata, tempie, nauczyliśmy się nowych sposobów myślenia i komunikacji. Nasz spektakularny przeskok w łańcuchu pokarmowym aż na sam szczyt ma swoje ważne konsekwencje. W przeciwieństwie do innych zwierząt, które na najwyższe ogniwo wspinały się miliony lat, nie mieliśmy czasu przystosować się do nowej roli. Harari pisze:
Wiele historycznych katastrof, od morderczych wojen po gwałt zadawany przez człowieka ekosystemowi, było skutkiem tego nazbyt szybkiego skoku.
Zdaje się, że jesteśmy niedojrzali na poziomie emocji i ciała. To dziecko, gdy dostanie wór cukierków, zjada je wszystkie łapczywie. Nie myśli o tym, co będzie potem. Który inny gatunek marnotrawi zasoby naturalne tak, jak my? Znasz bajkę o złotej rybce? Jest tam baba, która chce więcej i więcej. Dostaje wszystko, o co poprosi, ale to cały czas za mało. Aż w końcu rybka wraca babę do punktu wyjścia, przed drewnianą chałupę z rozbitym korytem. Ze szczytu hierarchii znowu na sam dół.
Taką złotą rybką dla całej ludzkości jest natura. Możemy bezmyślnie brać od niej więcej i więcej lub udowodnić, że zasługujemy na ten niespodziewany awans na szczyt łańcucha pokarmowego.
Jak to zrobić? Działaj. Tu zobacz jak możesz to robić.