Mam dla Was 3 rośliny, które być może do tej pory znaliście, ale nie myśleliście o nich w kategorii jedzenia. Oto one: stokrotka, krwawnik i fiołek. Nie silę się na skomplikowane przepisy, ja te roślinki po prostu dodaję do sałatek i już. Wiadomo, w kuchni mam 3 podstawowe zasady: smacznie, zdrowo i prosto ;).
Uwaga, uwaga. Te roślinki są dodatkiem i można je przedawkować, a to może spowodować m.in. wymioty. Dlatego nie objadajcie się nimi, a stosujcie jako dodatek. Parę kwiatków tego, parę tego i jeszcze kilka listków tamtego, to zupełnie wystarczająco, żeby zachwycić się i innych potrawą.
Fiołki wonne
Prócz tego, że pięknie pachną i wyglądają, działają leczniczo. Są moczopędne, pomogą w przeziębieniu, bo działają wykrztuśnie i napotnie. Jeść można nie tylko kwiatki, ale też liście. Najlepsze będą te młode. Można je drobno posiekać, jak pietruszkę. Jadalne są też inne odmiany, m.in. trójbarwny, polne
Stokrotki
Ja jem te najzwyklejsze, które znajdziemy na łące czy w trawniku. Czytałam, że jadalne są też liście, ale ja lubuję się w kwiatku. Mój tata twierdzi, że pomagają mu na kaszel palacza (musi wiedzieć, co mówi, bo utrzymuje, że pali już co najmniej 75 lat!).
Krwawnik
Należałam do tych dziewczynek, które zamiast kwiatków, częściej zbierały siniaki i rany. W takich sytuacjach tata rozcierał kilka listków krwawnika i kazał przyłożyć sobie do skaleczonego miejsca. Dziś listki krwawnika, młodego, wykorzystuję w sałatce. Wiem też, że krwawnik ma więcej właściwości niż te odkażające i działa przeciwzapalnie, wewnętrznie i zewnętrznie.