Jak twierdzą “niektórzy” (ciekawe, czy zgadniecie kogo mam na myśli ;)), potrafię być irytująca ze swoim “napij się wody”. Woda jest dla mnie remedium na wszystko. Boli Cię głowa? Napij się wody! Nie możesz zasnąć? Napij się wody! Masz problemy z “dwójeczką”? Napij się wody (tu najlepiej ciepłej i z cytryną). Generalnie uwielbiam wodę. Moja Mama uwielbia za to szare mydło. I pewnie dlatego, na zasadzie pokoleniowej kontry, szare mydło było “be”. Aż 5 lat temu dzięki niemu pięknie zagoiła się moja blizna po cesarce, a u mnie z bliznami jest różnie. Od tamtej pory szare mydło w moim domu królowało. Ekstra, pozbyłam się sporej ilości chemii. Chociaż szare mydło szaremu mydłu nie równe pod względem składu. Ufałam Białemu Jeleniowi. Jednak wybierałam te w płynie, no bo jak inaczej. Gdy nadeszły czasy Zero Waste, wróciłam do mydła w kostce. To była jedna z tych niemal bezbolesnych zero waste’owych zmian. Oto moje podsumowanie.
Mydło w kostce jest super, bo:
- nie produkuję śmieci w postaci plastikowych opakowań (szukam tych, w papierowym opakowaniu lub na wagę)
- jest trochę taniej (porównując produkt tego samego producenta dostępny w kostce i w płynie)
- lubię to, jak wygląda mydło w kostce, jego prostota ma w sobie coś szlachetnego, szczególnie te z Aleppo
- ma dobry skład (chociaż kostka nie jest jego gwarancją, teraz używam mydła z Aleppo, które jest w 100% z oliwy z oliwek, ale szukam czegoś produkowanego bliżej o równie fajnym składzie)
- jest super wygodne w użyciu jako mydło do golenia, od dawna nie używam do tego pianek czy żeli
- używa go cała rodzina, również roczna Róża i pięcioletni Gucio (nie potrzebujemy żadnego dodatkowego kremu ochronnego do pupy)
- oszczędzam na kupowaniu właśnie preparatów do depilacji
- pachnie czystością, naturalną i nie konkuruje z moimi perfumami
- nie kusi pompką moich dzieci 😉
Mydło w kostce jest mniej super, bo:
- gdy zapomnę wylewać nadmiaru wody z mydelniczki, mydło potrafi się trochę “rozciapciać”, wtedy trzeba je osuszyć
- moje dzieci uwielbiają się nim bawić, drapać je, namaczać i “rozciapciać”, co często kończy żywot mydła 😉
- te o faktycznie dobrym składzie są droższe, ale wiem za co płacę
- mam wątpliwości co do ich zastosowania w miejscach publicznych ze względu na higienę, w domu zawsze obmywamy mydło, które bez tego potrafi mieć ślady zmywanego brudu, na przykład po myciu dłoni przez Gucia, który właśnie wrócił z piaskownicy (a co Wy o tym myślicie?)
A co Wy myślicie o mydle w kostce? Macie swoje ulubione?
Ps. Jak Twoje zero waste’owe zmiany? Chcesz wiedzieć jak w nich wytrwać? Zajrzyj tu.
2 comments
Jest też szampon w kostce – bardzo dobry, wróć po szczegóły, jeśli chcesz, bo jestem fanką
Chętnie.