Muszę to Wam opowiedzieć. Poszłam do pobliskiego supermarketu z misją kupienia sera do własnego pudełka. Do tej pory “na wagę” kupowałam w lokalnym sklepie, gdzie ze względu na bardziej kameralne warunki, byłam odważniejsza z moim “Przepraszam, czy mogę prosić o zapakowanie do mojego pudełka? Unikam folii.” A było to tak.
Akt pierwszy
Niby jestem odważna, ale mam nadzieję, że jednak obejdzie się bez kontaktu z ekspedientką. Zaglądam do lodówek, żeby sprawdzić czy przypadkiem jakimś cudem nie znajdę tam sera bez opakowania i tym samym obejdzie się bez szopek. Niestety, same kawałki już zważone i opakowane w folię lub w plasterkach na styropianowych tackach (fuj!). Szukam tego o najprostszym składzie, biorę zapakowany kawałek do ręki i idę szukać wzdłuż lady ekspedientki. Jest. Stoi starsza pani, przekłada wędliny. Nakręcam się i przygotowuję na zapas, za poradą Kasi z ograniczamsie.com, do poproszenia o rozmowę z kierownikiem, jeśli spotkam się z odmową. Uprzejmie, oczywiście.
– Przepraszam (najmilej jak potrafię). Czy mogę kupić ten ser do własnego pojemnika? Unikam folii.
Chwila ciszy. Pani z super poważną miną podnosi wzrok i patrzy na mnie badawczo. Po chwili przerywa milczenie i mówi, że jest z innego działu.
– Proszę zapytać tamte dziewczyny. – pokazuje ręką na dwie młode kobiety rozpakowujące towar.
Ok, niesie mnie jakaś pozytywna energia. Wierzę w swój sukces, ale na wszelki wypadek układam w głowie tekst o kierowniku. Podchodzę. Widzę kątem oka, że starsza pani z mięsnego obserwuje sytuację.
Akt drugi
– Przepraszam, dzień dobry (jeszcze uprzejmiej). Czy mogę kupić ten ser do własnego pojemnika? Unikam folii.
Jedna z pań wydaje się zdziwiona, ale uśmiecha się, bierze ode mnie ser i mówi bez większego zastanowienia, że tak. Widzę jednak, że zaczyna zdejmować folię z podanego jej kawałka sera.
– Nie, nie. Ja unikam folii. Ten kawałek niech już kupi ktoś inny. Czy można kupić jakiś inny kawałek, odcięty od całości, do mojego pudełka?
Macham swoim pudełkiem, orientuję się, że pani jest Ukrainką, więc chcę pomóc sprawie gestykulując.
– Wie Pani, jak zdejmie Pani folię z tego sera, to ona i tak wyląduje w koszu. A ja nie chcę marnować.
Pani jest zafrasowana. Widzę, że szuka wzrokiem pomocy u koleżanki.
– Zdejmij folie – słyszę zza pleców – Umiesz tarować?
– Ale nieeee, pani nie chce folii. Folia “No” – tym razem to ona wyraziście daje znaki rękami koleżance.
Myślę sobie, że przez te angielskie “no”, które zupełnie mnie rozbawiło, zrobiło się jakoś światowo i poważniej. Nie odpuszczam. Podekscytowanie rośnie.
– Bo wiedzą Panie, ja unikam folii. Przepraszam za kłopot, ale czy można ukroić ser od całości? (wydaję być sobie najmilszą kobietą świata)
Chyba się dogadałyśmy. Obie panie z delikatnym uśmiechem, ale zaangażowaniem szukają sera, o który proszę. Znajdują. Już jestem szczęśliwa, że mamy to. Gdy nagle następuje konsternacja u jednej z pań, która trzyma w jednej dłoni już mój właściwy kawałek sera, a w drugiej pudełko.
– Ale gdzie nakleić cenę? – wytacza przerażona.
– Na zamknięciu. – odpowiada dumnie druga.

Problem rozwiązany. Czuję unoszącą się miłość w powietrzu. Śpiew ptaków, szum drzew i motyle w brzuchu.
– Pięknie paniom dziękuję.
– Bardzo proszę.
Akt trzeci
W dumie odchodzę robić dalsze zakupy, gdy słyszę z boku:
– To można kupować do własnych pojemników?
– Ano można.
Szczytuję.

Uwaga. Prawdopodobnie to super podkoloryzowana historia. Panie ekspedientki zapewne miały swoje sprawy i ledwo zauważyły tam moją obecność, a jedynie w mojej głowie sytuacja urosła do rangi wartej opisania. W każdym razie wyszłam super podekscytowana, pozytywnie naładowana i z poczuciem sukcesu. A to drugi tego dnia. Moja roczna córa zrobiła dziś pierwsze poważne kroki! Brawo my!
Ps. Mam nadzieję, że jednak w przerwie na kawę panie, które uważam za bohaterki i wspaniałe pracownice, opowiedziały innym, co za wariatka przyszła do nich na dział dziś. Może jutro, któraś z nich powie – “U mnie też był taki jeden. O co chodzi?” I tak będzie zmieniał się świat na lepsze
1 comment
Fajna historia, i zakończenie niosące nadzieję 🙂
…a ja zawsze myślałam, że takie osoby są mega odważne w walce o swoje sprawy, i nie boją się nikogo 😉 sama też w głowie często układam “tekst” w razie, gdyby były jakieś trudności. Miło wiedzieć, że nie jestem w tym osamotniona 🙂