300 000 000. Tyle zniczy średniorocznie kupujemy w Polsce. Oznacza to tyle, że rocznie puszczamy z dymem jakiś miliard złotych, bo tyle wart jest rynek zniczy w Polsce. Ile to śmieci? Ile to niepotrzebnych emisji CO2 biorąc pod uwagę również zużytą parafinę i plastik, które wiadomo z czego są produkowane. Kto to policzy? I komu te znicze potrzebne? Bardziej nam czy zmarłym?
Prócz zniczy na grobach lądują sztuczne kwiaty. Co udowadniamy strojąc nadmiernie plastikiem groby i komu? A co maskujemy?
Nie kupuję zniczy. Pamięć i szacunek do bliskich zmarłych staram się wyrażać w inny sposób. Kilka pomysłów. Weź sobie i dorzuć w komentarzu swoje.
Znicze – co zamiast nich
- Rozmowa z bliskimi o tych, co odeszli. Super cenne wspominki, anegdoty.
- Bycie blisko żyjących i celebrowanie czasu razem. Szczególnie z tymi, o których w pędzie zdarza nam się zapomnieć na co dzień. Babciach, dziadkach, starych ludziach. Święto zmarłych, to też dla mnie święto żywych. <3
- Posiłek przygotowany wg przepisu kogoś, kto odszedł. I znowu wspominki.
- Naturalne kwiaty. Doniczkowe. Zasadzone obok grobu. Bukiety z liści.
- Jeśli jednak znicz, jeden. Bez układania dymiących wzorów typu krzyż czy serce.
- Odwiedzenie miejsca, które kojarzę z osobą, która odeszła.
- Rodzinne oglądanie zdjęć
Rozmowy o śmierci
Rozmowy są trudne w ogóle. A co dopiero te o śmierci. Odchodzeniu. Żegnaniu się. To tabu. Nie uczą nas w szkołach, jak geografii, tego jak poruszać się po tym grząskim gruncie. Zamykamy oczy i łudzimy się, że temat nas nie dotyczy. Jeszcze. Potem “niespodziewanie” jest już zbyt późno, by powiedzieć to, na wypowiedzenie czego zabrakło nam odwagi w odpowiedniej chwili. Staram się z moim 5 letnim synem rozmawiać o śmierci, jak o naturalnym etapie cyklu życia. Tak, by się nie bał. Raczej nabrał szacunku. Rozumiał wartość życia w kontekście jego końca, którą jest śmierć.
Preteksty do rozmowy pojawiają się naturalnie. Na przykład przy okazji tego, gdy zdechł pies (wiadomo, że psy w Polsce zdychają zamiast umierać, drzewo umiera, ewentualnie usycha, ale pies zdycha…). Wiem, że są domy, w których psy niezapowiedzianie jadą na dłuuuugie wakacje i nigdy z nich nie wracają. Gucio wiedział, że Fiba nie żyje, że była stara, chorowała. Że już jej nie zobaczymy. Że zupełnie normalne jest to, co przeżywamy. Smutek. Tęsknotę. I też to, że warto na te emocje zrobić w sercu miejsce.
Cmentarze zero waste
Nie lubię naszych cmentarzy. Marzy mi się raczej łąka z małymi kamiennymi tablicami. Lub las. Tak, aby z każdego grobu mogło wyrastać drzewo. Ale pięknie by to było. Śmierć. Trudny temat. Pomijamy go ze strachu, a potem nadrabiamy to, co ominęliśmy liczbą zniczy na grobie. Co o tym myślisz?
Ps. W tekście użyłam zdjęć autorstwa Micael Widell z Pexels i Matthias Zomer z Pexels
Ps. 1. Na Instagramie pojawił się piękny komentarz – jedna z obserwatorek napisała, że przywożą rodzinnie z miejsc, które odwiedzają malutkie kamyczki i kładą je na grobie taty. Tyle w tym ciepła, miłości i uważności.